motionless:
Cześć :)
Zanim przejdę do pisania litanii mojego problemu,
chciałam ci powiedzieć, że cenię sobie ludzi, którzy chcą pomagać innym.
Szacunek dla ciebie i dziękuję, że założyłaś takiego bloga.
Mam
problem. Chodzi o to, że w moim życiu nakładają się na siebie kolejne
problemy. A może sama je sobie stwarzam? Nie wiem. W każdym razie chodzi
o to, że na moje bycie nieszczęśliwą składa się wiele punktów.
Ale
od początku... Czuję się bardzo samotna. Mam wielu znajomych, gdy chcę z
kimś porozmawiać to po prostu do kogoś piszę czy dzwonię i się
spotykamy. Ale i tak najlepszy kontakt mam z rodzicami, którzy mimo, że
nie ma ich w domu (mama pracuje za granicą, a tata cały czas jest w
delegacjach) to zawsze okazują mi wsparcie i mogę im o wszystkim
powiedzieć. Może to dziwne, ale to właśnie moja mama jest moją najlepszą
przyjaciółką. Ale... tak naprawdę czuję, jakbym nie miała nikogo.
Ściska mnie w żołądku, kiedy o tym myślę. Kiedyś próbowałam odnaleźć
rdzeń tego problemu. Przez chwilę myślałam, że tutaj jest coś nie tak ze
mną. Może problem w tym, że nie mam najpiękniejszej sylwetki, albo
zrobiłam coś nie tak. Później okazało się że to nie moja wina bo do
każdego zawsze mogę się odezwać i nikt raczej nie chciałby zerwać ze mną
kontaktu. Tutaj chodzi o nich. Wszyscy moi znajomi ostro balangują,
wyjeżdżają do innych szkół, ich głównymi tematami do rozmów są inne
laski (moi znajomi to głównie chłopaki), alkohol, fajki, marycha, porno i
to, że nie mają pieniędzy na nic (a w alkohol potrafią władować kilka
stów). A ja panicznie boję się wpaść w złe towarzystwo i dlatego trzymam
ich na dystans. Po prostu nie kręcą mnie takie rzeczy i nie mam w sumie
z nimi o czym rozmawiać oprócz sportu, lekcji czy naszych innych
wspólnych znajomych.
Dalej, brakuje mi kogoś takiego, do kogo
miałabym się przytulić, z kim obejrzeć jakiś film, wyjść na spacer,
potrzymać się za rękę. Rok temu zerwałam z chłopakiem. Teraz bardzo tego
żałuję. Chodzimy do tej samej klasy. Mimo, że nam się nie układało to
dalej jesteśmy przyjaciółmi, normalnie rozmawiamy tak, jak było
wcześniej. A z nim... było mi bardzo dobrze. Rozstaliśmy się w sumie z
naszej wspólnej decyzji. W sumie, gdybym tylko chciała to miałabym
następnego chłopaka. Jest w mojej klasie kilku fajnych, nawet jeden we
mnie zakochany, którego dość lubię ale problem w tym, że... żyję fikcją.
Szukam swojego ideału. Jak zobaczę jakiegoś wokalistę, basistę,
perkusistę czy piłkarza, który idealnie trafia w mój gust to szukam
kogoś, na jego wzór i męczę się z tym bo wiem, że nikogo takiego nie
znajdę. Rzeczywistość bardzo boli.
Dalej, mój ojciec uważa, że mam
depresję i coś może w tym jest. Bardzo szybko się denerwuje, dużo jem
(ale to pewnie dlatego, że po prostu lubię), całe dnie spędzam zamknięta
w domu, wychodzę tylko wtedy, kiedy muszę. Pisałam, że nie mam problemu
z kontaktami z ludźmi bo ich nie mam. Po prostu nie chcę rozmawiać z
takimi ludźmi. Dużo płaczę, zmieniam nastrój co sekundę. Do tego
obgryzam paznokcie (wiem że fuj, ale to też jest jakaś reakcja na nerwy)
i nie mogę przestać a bardzo, bardzo chcę. Po prostu brakuje mi silnej
woli.
Chcę chodzić na imprezy, mieć chłopaka, idealną sylwetkę, iść
do dobrej szkoły. Ale to wszystko, za bardzo sobie imaginuję. Żądam
utopi.
Wiem, przeczę sama sobie. Mogłabym się rozpisać jeszcze bardziej, ale...
W
skrócie, nie mogę poradzić sobie z samotnością i szarą rzeczywistością,
której tak nie lubię i która wbija mi nóż w plecy każdego dnia.
Sama nie wiem co siedzi w mojej głowie. A jeszcze więcej czynników zbiera się na to, że czuję się nieszczęśliwa...
Losowy Przypadek radzi:
Witaj. ♥
Cieszę się, że do
mnie napisałaś, bo bardzo dobrze znam Twój ból - sama kiedyś przez to
przechodziłam. W dalszej części odpowiedzi spróbuję Ci pomóc, doradzić,
co masz zrobić, ale też dać wsparcie.
Zacznę od Twojej przyjaźni z mamą. Jest to bardzo ważna rzecz i dbaj o
nią, jak tylko możesz. Sama bowiem przyjaźnię się z moją mamą dopiero od
niedawna, bo przechodziłam swój okres buntu, kiedy twierdziłam, że jest
mi ona do szczęścia niepotrzebna. Kolejna sprawa, dopiero pojawia się
na końcu, jednak muszę Ci powiedzieć, że czas zgłosić się do terapeuty,
psychologa. Jeszcze nie do psychiatry, to jest krok zalecany dopiero
przez odpowiednie osoby. Objawy, które napisałaś, jak najbardziej
pokazują depresję. Nie jest to choroba uleczalna, niestety, sama wiem po
sobie. Można być szczęśliwym nawet przez rok, a ona nagle przyjdzie.
Błagam Cię, porozmawiaj z mamą, z tatą, żeby Cię zapisali do ośrodka
psychologicznego.
Czytając to, co napisałaś, jestem z Ciebie bardzo dumna. Nie
popełniasz tych błędów co ja. Mówi się, że jak jesteś w jakimś
towarzystwie musisz być taka jak oni. Bzdura! Posłuchaj, nie chcesz
wpaść w złe towarzystwo, to w nie nie wpadaj. Miej ich na dystansie,
pilnuj siebie, a jak trzeba - ustaw ich do pionu. Kolejna moja rada:
znajdź osoby podobne do Ciebie. Tych "dobrych znajomych". Wierz mi, tacy
faceci jeszcze istnieją, a jeśli nie oni - to czemu nie przyjaciółka,
taka podobna? Która będzie miała podobne zainteresowania, nie mówię o
cechach, nie będzie wydawała kasy na alkohol, czy coś w tym stylu. Taką,
która będzie miała czas. Na pewno nie zastąpi Ci ona chłopaka,
niestety. Owszem, w stu procentach poprawi Ci humor, świetnie się razem
będziecie wygłupiały, ale chłopak, to jednak chłopak.
Właśnie, sprawa związków. Jest wiele dziewczyn, które szukają ideałów,
na wzór (wybacz za ten przykład, po prostu jest ich najwięcej) One
Direction, Justina Biebera. Dość często chcemy, by to odzwierciedlenie
idealnego idola było z nami. Niestety - jest to nierealne i taka jest
prawda. Nie łatwo przychodzi nauka odróżnienia fikcji od realu, ale
myślę, że powinnaś nad tym zacząć pracować. Kiedy widzisz plakat,
zdjęcie kogoś, kto bardzo Ci się podoba, wmów sobie: "za kilkanaście
lat, na razie chcę popełniać błędy z nie ideałem." Myślę, że tak będzie
najprościej. Żeby pozbyć się tej całej pustki, może jednak warto zagadać
do zakochanego kumpla? Twierdzisz, że z byłym masz bardzo dobry
kontakt, jesteście przyjaciółmi (wybacz, ale nie wierzę w coś takiego,
więc na marginesie proponuję rozmowę z nim, czy na pewno zniknęło mu
uczuci; jeśli nie - może zaryzykujecie jeszcze raz?), więc poproś go o
spędzenie trochę czasu razem. Obejrzenie filmu, jakiś spacer. Przecież
to nic wielkiego, zwykłe przyjacielskie spotkanie.
Najważniejsze:
Nie zmieniaj się dla innych! Bądź sobą!
W
sumie o nic innego nie proszę. Ach! Nie. Proszę. Zapisz się do
psychologa. Twój stan to zaawansowana depresja, czas na rozmowę z kimś,
kto zna się na tym profesjonalnie. Myślę, że rodzice śmiało to
zrozumieją. A jeśli następnym razem będziesz smutna, albo zachce Ci się
płakać, proszę, otwórz tą wiadomość, zwłaszcza przeczytaj to, co teraz
napiszę.
Nieważne, jaka jesteś. Ładna, brzydka, gruba, chuda.
Nieważne, jaką masz osobowość. Ważne jest to, co możesz dać, to jaka
jesteś w środku. Nigdy nikogo nie udawaj. Jesteś piękna. Silna. Mądra.
Jesteś nasza. Bo do naszego świata należysz. A ja nie pozwolę Ci odejść.
Kocham,
Losowy Przypadek.